Karmel Maryi Matki Nadziei

i św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Ełku

12 lat naszej obecności w Ełku
" św. Teresa od Jezusa O śmierci, śmierci – nie wiem jak można bać się ciebie, kiedy w tobie jest życie. "

św. Teresa od Jezusa

Spis treści

 

3. BŁ. TERESA MARIA OD KRZYŻA

Założycielka zgromadzenia zakonnego Sióstr Karmelitanek św. Teresy z Florencji, agregowanego do Zakonu Karmelitów Bosych, i nazywanego tak dla odróżnienia od Sióstr Karmelitanek św. Teresy z Turynu, pierworodna córka małżonków Kajetana Manetti i Róży Bigagli, przyszła na świat 2 marca 1846 r. w miejscowości Campi Bisenzio koło Florencji. Nazajutrz, obmyta wodą chrztu w kościele parafialnym w Pieve di S. Stefano, i otrzymując imiona Teresy Adelajdy, narodziła się Kościoła [11].

Kiedy pod troskliwym okiem rodziców zaczynała ona stawiać pierwsze kroki, dom rodzinny napełnił się nową radością: urodzinami Raffaello, braciszka Teresy Adelajdy. Radość ta trwała jednak krótko, bo w lipcu 1849 r., tj. w trzecim zaledwie roku jej życia, odszedł do wieczności ojciec.

Wychowywana wraz ze swym bratem przez troskliwą matkę, Teresa Adelajda, zwana zdrobniale „Bettiną”, uczęszczała do pobliskiej szkoły, gdzie uczyła się pisania, czytania i rachunku w zakresie elementarnym. Chodziła też popołudniami do klasztoru sióstr Matki Bożej Bolesnej w Campi Bisenzio, aby nauczyć się szycia i haftowania. W dniu 8 maja 1859 r. przyjęła pierwszą Komunię św.

Lubiła być zawsze w centrum zainteresowania innych, ale dorastając odkryła, że Jezus chce ją wyłącznie dla siebie. „Miałam 19 lat ‑ wyznała w końcu życia ‑ gdy oddałam się cała Bogu”. W rzeczywistości od 1865 r. zaczęła prowadzić życie szczególnej modlitwy, pokuty i miłosierdzia względem potrzebujących, aby po kilku latach rozpocząć wraz z dwiema towarzyszkami życie wspólne w małym i ubogim domku wynajętym w Campi Bisenzio.

W uroczystość Matki Bożej Szkaplerznej, 16 lipca 1874 r., wstąpiła wraz z towarzyszkami do Trzeciego Zakonu Karmelitańskiego, nadając tym samym karmelitański charakter rodzącemu się dziełu. Pracują ręcznie, szyjąc i haftując, ale równocześnie znajdują czas na odwiedzanie chorych i na opiekę nad sierotami. W lutym 1877 r. przyjmują do siebie na zamieszkanie dwie pierwsze sieroty. Pozostają w ustawicznym kontakcie z miejscowym proboszczem, a w sierpniu 1879 r. Teresa Adelajda podpisuje kontrakt przejęcia kaplicy św. Justyna w Campi Bisenzio, z przyległymi skromnymi i bardzo zaniedbanymi pomieszczeniami. Wprawdzie wśród wielu zawodów i niepowodzeń, ale znajduje fundusze na niezbędne remonty i rozbudowę obiektu, do którego przeprowadza się już w grudniu 1880 r.

Wspólnota staje się coraz to liczniejsza, zarówno w „siostry” jak i w sieroty.

Teresa Adelajda, stojąca na czele grupy, prowadziła równocześnie rozmowy z przełożonym generalnym Karmelitów Bosych, w celu nadania rodzącemu się zgromadzeniu niezbędnej struktury prawnej. W październiku 1882 r., z okazji obchodów trzechsetnej rocznicy śmierci św. Teresy od Jezusa, którą zgromadzenie obrało za patronkę, ośrodek odwiedził arcybiskup Florencji Eugeniusz Cecconi. Urzeczony stylem życia i działalnością klasztoru ‑ jak sam go nazwał ‑ udzielił mu niezwłocznie kościelnej aprobaty.

„Bettina”, świadoma swej odpowiedzialności, powtarza ustawicznie swoim towarzyszkom, że celem ich życia jest przede wszystkim całkowite poświęcenie się Bogu oraz troska o zbawienie dusz przez modlitwę, milczenie i ascezę. Sama przoduje w takiej właśnie postawie. Wprowadza zwyczaj całonocnej adoracji przed tabernakulum w miejscowej kaplicy. Równocześnie z zewnętrznych dzieł uznaje za podstawowe przede wszystkim wychowanie dzieci i młodzieży, opiekę nad sierotami i nad ubogimi.

Gdy liczba kandydatek do prowadzenia wspólnego życia w klasztorze w Campi Bisenzio ustawicznie wzrasta, „Bettina” zakupuje plac pod budowę „domu adoracji eucharystycznej” we Florencji. Potem powstają ośrodki instytutu w innych miastach. Tymczasem przełożony generalny Karmelitów Bosych, w porozumieniu z władzami kościelnymi, udziela pozwolenia na obleczenie przez siostry habitu karmelitańskiego. Dnia 13 lipca 1888 r. składają one po raz pierwszy śluby zakonne i otrzymują nazwę Oblatek św. Teresy. „Bettina” przyjmuje też imię zakonne: s. Teresy Marii od Krzyża. Rozwój zgromadzenia, opłacony wielokrotnie prawdziwą drogą krzyżową Założycielki, jest bardzo dynamiczny: powstają fundacje w Rzymie, w Libanie, w Palestynie. Gdy 27 lutego 1904 r. św. Pius X nadaje Oblatkom św. Teresy prawa papieskie, jesienią tego samego roku zbiera się pierwsza kapituła generalna zgromadzenia, obierając formalnie s. Teresę Marię od Krzyża swoją przełożoną generalną.

Prawne uwieńczenie starań o kanoniczne erygowanie instytutu, osiągnięte z wielką radością dla wszystkich jego członkiń, stało się dla m. Teresy Marii początkiem prawdziwej kalwarii. Zgodnie z ewangeliczną przypowieścią o ziarnie, które aby przynieść plon musi wcześniej obumrzeć, rozpoczęła się długoletnia agonia Założycielki, spowodowana nieuleczalną i bolesną chorobą raka. Poddana pierwszej operacji chirurgicznej 12 września 1908 r., przeżywała z prawdziwą cierpliwością i chrześcijańską nadzieją swoją „kenosis” (uniżenie) dla Ewangelii, w całkowitej akceptacji woli Bożej i ofiarowaniu swych cierpień za siostry i za zbawienie grzeszników. Kontemplowała krzyż swego Mistrza i Pana, któremu poświęciła całe swoje życie. Medytowała szczególnie słowa św. Pawła Apostoła o uniżeniu Chrystusa, który „ exinanivit semetipsum formam servi accipiens ‑ uniżył samego siebie przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,7), znajdując w nich siłę i moc do zarządzania zgromadzeniem, świadoma, że i dla niej nadejdzie też „ dies exaltationis –dzień wywyższenia”, podobnie jak to było w przypadku Chrystusa, którego po uniżeniu Wielkiego Piątku Bóg wywyższył i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię (Flp 2,9).

Świadoma do ostatniej chwili, otoczona przez swoje duchowe córki, pokrzepiona sakramentalną posługą Kościoła, 23 kwietnia 1910 r., Teresa Adelajda Manetti, w zgromadzeniu Teresa Maria od Krzyża, odeszła do Pana po wiekuistą nagrodę. Dzień jej wywyższenia, poprzez gloryfikację ze strony Kościoła, nastąpił 19 października 1986 r. W tym dniu, pielgrzymując do jej rodzinnej Florencji, Ojciec święty Jan Paweł II zaliczył ją w poczet błogosławionych.

Założone przez bł. Teresę Marię do Krzyża zgromadzenie zakonne, nazywające się od czasów posoborowej reformy Zgromadzeniem Sióstr św. Teresy z Florencji, liczy dziś 240 zakonnic, posługujących ludowi Bożemu w pięciu krajach. Kalendarz liturgiczny rezerwuje dla błogosławionej, jako jej wspomnienie, dzień 24 kwietnia.

Ojciec Święty mówił o niej w dniu beatyfikacji: „Teresa Maria, mimo tego że była kobietą czynu, już w młodości otrzymała łaskę poznania mocy modlitwy, której doświadczała w szczególny sposób podczas adoracji eucharystycznej, będącej dla niej źródłem mocy i radości, wraz z żarliwym nabożeństwem do Najśw. Dziewicy Maryi. Dla Sługi Bożej, od wczesnej młodości, smak modlitwy i wymaganie, by odpowiedzieć miłości, jaką czuła się kochana przez Chrystusa, były jednym. Jej wielkie pragnienie czynienia dobra przejawiło się od razu w inicjatywie, którą podjęła nie mając jeszcze dwudziestu lat, zgromadzenia wokół siebie w życiu wspólnotowym grupki rówieśnic, w celu przedsięwzięcia dzieła opieki i pomocy biednym i opuszczonym dzieciom. Pomimo trudności i cierpień, inicjatywa ta, powstała pod znakiem duchowości karmelitańskiej, ugruntowała się i po niewielu latach stała się Instytutem Zakonnym na prawach papieskich, zatwierdzonym w 1904 r. przez Piusa X (...). Cechą szczególnie charakterystyczną Teresy Marii była radość. Była ona kobietą o wyjątkowej czułości matczynej i równowadze. Jej słowo pełne mądrości, samo jej spojrzenie i postępowanie, wlewały we wszystkich wiele światła, pociechy i nadziei, dlatego poszukiwały jej osoby każdego stanu i pozycji społecznej. Wyczekiwały godzinami, aby tylko być przyjęte w ubogim domku sióstr, (...) aby słuchać jej pełnych wiary słów, które potrafiły przemienić cierpienie i przywrócić pokój. Radość Teresy Marii nie była pozorną radością tego świata. Ta radość była owocem wysokiej ceny, którą chętnie płaciła popchnięta miłością do Chrystusa i dusz. Wycierpiała wiele: od krytyki aż do oszczerstwa; od męczeństwa złośliwej choroby raka, który ją trawił straszliwymi cierpieniami, aż do udręki „ciemnej nocy” wiary (...). Powierzając się jednak w tym wszystkim Bogu, potrafiła żyć w pokoju i zdawało się jakoby powtarzała słowa św. Pawła: „obfituję w radości w każdym ucisku” (por. 2 Kor 7, 4). Oto radość, której uczy nas nowa Błogosławiona. Radość, która jest prawdą, która jest pełnią, która jest płodnością, i która otwiera nas na życie Boże. Dzisiaj bardzo potrzebujemy tej radości. Jest to radość, która przychodzi do nas z Krzyża, z tego Krzyża, którym zechciała ona naznaczyć swoje imię zakonne” [12].