Karmel Maryi Matki Nadziei

i św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Ełku

12 lat naszej obecności w Ełku
" św. Teresa od Jezusa Kto raz zaczął ćwiczyć się w modlitwie wewnętrznej, jakkolwiek by liczne i wielkie były jeso wady i usterki, niech jej nie porzuca, bo rozmyślanie właśnie jest środkiem, za pomocą którego można się poprawić, a bez niego poprawa będzie o wiele trudniejsza. "

św. Teresa od Jezusa

Spis treści

KURIA
KRAKOWSKIEJ PROWINCJI KARMELITÓW BOSYCH
KRAKÓW 2001

WPROWADZENIE

Zanim rzeźbiarz zabierze się do wykonania rzeźby zaznajamia się najpierw z miejscem, w którym będzie stała. Otoczenie ułatwia bowiem odbiorcy odczytanie zamkniętych w niej myśli. Gdy jest niewłaściwie dobrane może zaprzepaścić zamysł największego nawet mistrza. Podobnie rzecz ma się z obrazem. Drugi plan, który towarzyszy głównej postaci, decyduje często o tym, jak ją odbieramy i interpretujemy. Kolorystyka i z pozoru mało znaczące elementy wspomagają pozytywne lub negatywne odczucia skutecznie wpływając na naszą niezmiernie żywą wyobraźnię. Starożytne legendy Karmelu o Maryi spełniają rolę takiego otoczenia czy też tła. Wprowadzają w trudną do opisania atmosferę, w jakiej zrodziły się i żyją Jej karmelitańskie wyobrażenia, tytuły, związki z Zakonem. Pozwalają dotrzeć do subtelnych uczuć i odniesień, których nie można odkryć zatrzymując się jedynie na historycznych dokumentach i teologicznych opracowaniach. Te portretują jakby intelektualną stronę osoby Maryi. Tamte wprowadzają wartości charakterystyczne tylko dla świata, którym żyje serce. Dopiero połączone razem dają pełny Jej obraz.

 


I. ROLA LEGENDY W ŻYCIU PIERWOTNEJ WSPÓLNOTY KARMELITAŃSKIEJ

Prawie wszystkie najstarsze legendy powstałe w Zakonie skupiają się na jednej problematyce: opisują osobiste interwencje Maryi na rzecz wspólnoty karmelitańskiej, która w początkach swego istnienia, organizowania się i zabiegania o prawne uznanie, doświadczyła wielu trudności. Niektóre z tych doświadczeń, jak chociażby regularne najazdy saracenów na pierwszą pustelnię Zakonu czy postanowienia Soboru Laterańskiego IV, rozwiązujące nieformalne grupy religijne trzynastego wieku i stawiające pod znakiem zapytania przyszłość innych, były rzeczywiście wielkim wyzwaniem dla Karmelu. Gdy zawiodły wszystkie ludzkie środki obrony, pozostała jeszcze Maryja. Ona posiadała moc skutecznej interwencja i ujęcia się za pustelnikami, którzy od początku uważali się za Jej synów, a swój Zakon za Jej szczególne dziedzictwo.

Średniowieczny świat żywych związków i nieustannego oddziaływania tego co nadprzyrodzone na to, co w doczesności kruche i nietrwałe, określał sposób myślenia pierwszych karmelitów. Dla nich, żyjących jakby na styku świata materii i ducha, było czymś oczywistym, że ich Pani, właścicielka wzgórz Karmelu, odpowie osobistą interwencją na pełne pokory i zawierzenia wołanie. Interweniuje więc, gdy Zakon stoi przed perspektywą kasacji, gdy poddaje się w wątpliwość jego maryjny tytuł i przywileje, jego oryginalną formę życia (formula vitae) i wynikającą z niej organizację wspólnoty. Taka jest tematyka karmelitańskich legend. Dodać jednak należy, że gdzieś w ich cieniu ukryte są konkretne wydarzenia historyczne. Patrząc z perspektywy czasu na początki Zakonu, sięgając do ich źródeł, dostrzegamy wydarzenia, których pojawienia się nie można wytłumaczyć ludzką przezornością, przewidywaniem, czy też działaniem ślepego losu. Na wzgórzach Karmelu zrodziła się nowa droga życia zakonnego, nowy charyzmat, którego rozwój i przyszłość Opatrzność powierzyła trosce Matki Syna Bożego.

Legenda, jako opowieść fantastyczna, chociaż pełna symboli oraz niezwykłych i cudownych motywów, dostarcza materiału do wykładu mądrościowych treści. Karmelitańskie legendy streszczają zatem i oddają w barwny sposób prawdę o żywotnych związkach Maryi z Zakonem. Nie są to oczywiście związki o charakterze historycznym, roszczące sobie pretensje do uznania karmelitańskich początków w czasach życia Maryi, co byłoby absurdem również dla średniowiecznych karmelitów posługujących się niezmiernie bogatym wachlarzem symboli, opowiadań i przekazów. Legendy ujawniają związki i podobieństwa natury duchowej. Te zaś posiadają siłę zdolną stworzyć atmosferę niezwykłej bliskości. Interesują się więc nie tyle teoretycznym rozważaniem, co konkretnym doświadczeniem macierzyńskich związków Maryi z karmelitami, którzy zwracali się do Niej jak do Matki i oczekiwali zainteresowania swoimi problemami na miarę troskliwości matki. Taki związek tworzył i cementował przez wieki relację przynależności. Jest to chyba najwłaściwsze określenie oddające zarazem istotę i charakter związku Karmelu z Maryją. Cały Zakon przynależy do Maryi. Ona z kolei „przynależy” do Zakonu; „przynależy” do każdego karmelity i do każdej karmelitanki.


II. PRZESŁANIE NAJSTARSZYCH LEGEND ZAKONU

Niektóre z legend odegrały szczególną rolę w kształtowaniu się maryjnej świadomości Zakonu. Były często przytaczane i można znaleźć liczne ich wersje, co dowodzi, że stanowiły istotny element przekazu pierwotnego charyzmatu karmelitańskiego.


1. Wizyta Świętej Rodziny na Górze Karmel

Uwagę zwiedzających sanktuarium maryjne karmelitów bosych Stella Maris na Górze Karmel skupia na pierwszy miejscu niewielkich rozmiarów grota. To grota Eliasza, w której miał zamieszkiwać ten wyjątkowy starotestamentalny prorok z IX w. przed Chrystusem. Nad nią budowniczy sanktuarium wznieśli prezbiterium z umieszczoną w centralnym miejscu figurą Matki Bożej Szkaplerznej, chcąc podkreślić w ten sposób duchowy związek tych dwóch inspirujących karmelitańską drogę życia postaci. Podnosząc oczy w górę zobaczyć można pobudzającą do refleksji znacznych rozmiarów kopułę pokrytą wieloma freskami autorstwa ojca Luigi Poggi, z których cztery nawiązują ściśle do tematyki karmelitańskiej. Mamy więc scenę wzięcia Eliasza do nieba na ognistym wozie. Opuszczający ziemię Prorok wypuszcza z rąk płaszcz, który stara się uchwycić stojący nad brzegiem Jordanu jego uczeń Elizeusz. Po drugiej stronie rzeki całemu wydarzeniu przyglądają się „synowie proroków”. Druga scena odsłania tajemnicę szkaplerza. Ukazany jest czyściec, a w nim płonące w oczyszczającym ogniu dusze. Wyciągają one ręce w kierunku szkaplerza, który trzyma w dłoniach św. Szymon Stock. Nad czyśćcem unoszą się aniołowie, spełniając rolę przewodników dla tych dusz, które uwolnione z ognia dzięki przywilejowi sobotniemu rozpoczynają swoją ostatnią wędrówkę do domu Ojca. Trzecia scena ukazuje glorię Niepokalanej. Maryja, w tajemnicy swego Niepokalanego Poczęcia, stoi przez Bogiem Ojcem w otoczeniu aniołów. Jest ich Królową. Poniżej ogromna rzesza świętych i błogosławionych karmelitańskich, czczących Maryję jako Matkę i ozdobę Zakonu. I wreszcie czwarta, rodząca najwięcej zdumienia scena. Autor odmalował w niej wizytę, jaką złożyła na Górze Karmel Święta Rodzina. Maryja, Józef i trzymane przez nich za ręce Dziecię Jezus opuszczają karmelitańską pustelnię w towarzystwie dwóch pustelników niosących prowiant na dalszą drogę. Za nimi, w niewielkich grotach, widać grupę pozostałych pustelników. Z łatwością można dostrzec wśród nich poruszenie. Kamienne tablice z Dziesięciu Przykazaniami, księgi Starego i Nowego Testamentu, na których skupia się ich uwaga, pozwalają domyśleć się przyczyny tego poruszenia: na własne oczy widzą wypełnienie się starotestamentalnych proroctw. Widzą Mesjasza, którego przyjście zwiastowali prorocy. Widzą również Tę, która Go przedziwnie zrodziła, jak zapowiedział Izajasz: „Oto panna pocznie i porodzi syna” (7,14).

1.1. Podłoże powstania legendy

Fresk przedstawiający wizytę Maryi na Górze Karmel nie nawiązuje rzecz jasna do historycznego wydarzenia. Od zejścia Maryi z tego świata przeminie wiele pokoleń, zanim w Palestynie przełomu dwunastego i trzynastego wieku pojawi się pierwszy karmelita. Nie jest również zachętą dla historyków, biblistów i archeologów, aby sprawdzili, czy rzeczywiście Święta Rodzina zatrzymała się kiedykolwiek na wzgórzach Karmelu. Fresk jest artystyczną interpretacją pięknej legendy zbudowanej na szczerym przekonaniu pierwszych karmelitów, nie mających charyzmatycznej postaci u swych początków, w odróżnieniu od dominikanów czy franciszkanów, że wywodzą się w prostej linii od proroka Eliasza i jego duchowych uczniów; że trwają na świętej górze w sposób nieprzerwany od jego czasów. Nie potrafiąc wskazać swego założyciela grupa pierwszych pustelników z Karmelu szuka korzeni swej tożsamości w duchowym dziedzictwie Eliasza i ukrytym życiu Maryi, mieszkającej w położonym niedaleko ich grot Nazarecie. To właśnie Ona, odwiedzając ich kilkakrotnie podczas swego ziemskiego życia, sama lub w towarzystwie Jezusa i Józefa, osobiście wskazuje im, jak naśladować Eliasza, którego obrali sobie za duchowego ojca. Wprowadza ich również w tajemnice swego powołania, w którym widzą odbicie profetycznego powołania wspólnoty z Karmelu.

1.2. Charakter karmelitańskich więzi z Maryją

Jakie zatem cechy owej bliskości z Maryją przekazują następcom w powołaniu średniowieczni karmelici, twórcy pięknej legendy o wizycie Matki Bożej w miejscu narodzin Zakonu, zinterpretowanej przez ojca Luigi Poggi?

  • Spotkanie Karmelu z Maryją ma charakter rodzinny. Przyglądając się freskowi dostrzegamy, że na pierwszy plan wybija się motyw odwiedzin. Wspólnota pustelników karmelitańskich gości wspólnotę Świętej Rodziny. To nie jest jakaś banalna, uczyniona mimochodem wizyta, która nie rodzi żadnych głębszych duchowych czy psychologicznych więzi. Spotkanie dwóch wspólnot ma charakter intymny, rodzinny, niezmiernie ubogacający i rodzący duchowe pokrewieństwo. Szczególna bliskość, ciepło i wzajemna akceptacja promieniują z twarzy uczestników niezwykłego wydarzenia. W takiej atmosferze i w takim nastawieniu cały Zakon i poszczególni jego członkowie powinni spotykać się z Maryją. Dystans, brak zaufania, brak zrozumienia potrzeby dzielenia z Nią wszystkich spraw, również tych bardzo osobistych, rani Ją i uniemożliwia przekazanie darów, które pragnie ofiarować.
  • Maryja przynosi do karmelitańskiej wspólnoty Jezusa. Dostrzegamy również, że przedstawione w legendzie wspólnoty nie są ukazane jako równorzędne. Chociaż pustelnicy obdarowują Gości gorącym przywitaniem, rodzinną atmosferą i troszczą się, by nie zabrakło im pożywienia, to w rzeczywistości oni otrzymują bezcenny dar: Maryja przynosi im Syna, owoc swego niepokalanego i ukrytego w ciszy Nazaretu życia. Zanim Jezus ukaże się publicznie ludowi i powie o swym posłannictwie, oni już znają Jego tajemnicę, wciąż jeszcze skrytą w cieniu Jej płaszcza. Maryja prowadzi wspólnotę Karmelu do kontemplacji tajemnic życia Jezusa. Przychodzi zawsze jako pierwsza, ale niebawem usuwa się, aby w centrum pozostał wyłącznie Jej Syn.
  • Maryja występuje w roli nauczycielki. Jej obecność we wspólnocie pustelników jest motywowana ich w ychowaniem. Matka Boża nie przychodzi jako pracownik, który ma zleconą pracę do wykonania, a gdy ją wykona odchodzi jakby nic się nie wydarzyło. Jej nauczanie jest nauczaniem matki, a przekazywanie tajemnic poparte jest całkowitym zaangażowaniem Jej serca. Właśnie taka pojawia się w karmelitańskich wspólnotach i tak chce być przyjmowana.

2. Legendarny testament przeora z Góry Karmel

List do Hebrajczyków zawiera bardzo bliski karmelitańskiemu sercu opis świętych mężów prowadzących życie pustelnicze: „Tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi” (11,36-38). Historię pierwszych pustelników tworzących początki Zakonu, którzy wzgardziwszy światem żyli w jaskiniach i rozpadlinach wzgórz Karmelu kształtowało wiele dramatycznych wydarzeń. Najboleśniejszym z nich była z pewnością męczeńska śmierć członków ostatniej palestyńskiej wspólnoty w maju 1291 r. Odnajdujemy wydarzenia wzniosłe, jak chociażby akt nadania pierwotnej Reguły przez świętego patriarchę Alberta, co nastąpiło prawdopodobnie w Akko, jego biskupiej siedzibie. Miały również miejsce wydarzenia dla życia wspólnoty bardzo szczególne, moglibyśmy nawet powiedzieć intymne w swoim charakterze, do których z pewnością należy wygłoszenie duchowego testamentu, tak zwanego exhortatio, przez św. Brokarda. Ostatnie słowa kogoś tak wyjątkowego jak przełożony pierwszej karmelitańskiej wspólnoty nie przechodzą bez echa; są testamentem, są przesłaniem zawierającym istotę powołania grupy, która dopiero co zaistniała w Kościele, a której – jak widzimy to z historii – Opatrzność przygotowała szczególne miejsce i zadania.

Ten charyzmatyczny człowiek, przez którego Bóg przeprowadził dzieło organizowania wspólnoty z żyjących w samotności pustelników, dzieło formowania jej niepisanych zwyczajów i nadania im formy reguły, miał rzeczywiście ważne powody, aby przed odejściem udzielić pouczenia wspólnocie, która przejmowała po nim zadanie przekazania jednego z najpiękniejszych charyzmatów Kościoła.

Czując zbliżającą się śmierć św. Brokard miał zwołać współbraci i powiedzieć do nich: „Synowie! Bóg w swoim miłosierdziu powołał nas do Zakonu pustelników, a z Jego szczególnej łaskawości nazwani zostaliśmy Braćmi Najświętszej Dziewicy Maryi. Miejcie się więc na baczności, abyście po mojej śmierci nie przybrali sobie tego tytułu niegodnie. Dlatego też trwajcie nieustannie w dobrem, brzydźcie się bogactwem, ze wzgardą odrzućcie świat, a życie swoje ukształtujcie na wzór Maryi i Eliasza”.(Breviarium Romanum OCD, Romae 1959, pars altera, s. 950.)

2.1. Fundamenty pierwotnego charyzmatu Zakonu

Na pierwszy rzut oka ten krótki tekst może wydawać się banalnym i nie mówiącym nic szczególnego przekazem. Tak już jest, że największe tajemnice wypowiadane są w nielicznych i prostych słowach, w krótkich zdaniach. Pokora i prawdziwa mądrość zawsze je odczytają. Testament św. Brokarda jest specyficznym „listem” wysłanym przez niego w przyszłość ku wszystkim tym, którzy dzielić będą ducha i pierwotny charyzmat karmelitański; ku wszystkim tym, których wtedy nie mógł jeszcze zobaczyć, ale w swej głębokiej wierze przeczuwał. Jego przesłanie odbiło się echem w słowach innego testamentu, który kilka wieków później pozostawi swoim duchowym córkom i synom Matka zreformowanego Karmelu, św. Teresa z Avila. Jest on piękną odpowiedzią na słowa umierającego przeora z Góry Karmel. W Księdze fundacji Święta pisze: „Na miłość Pana naszego proszę was wszystkie... miejmy wciąż przed oczami ten ród święty, z którego pochodzimy. Jesteśmy duchowym potomstwem owych błogosławionych Proroków i Ojców, potomstwem tych chwalebnych przodków naszych, którzy tu na ziemi nosili ten nasz habit, a dziś chwałą przyobleczeni czekają nas w niebie!” (29,33). Jeszcze dobitniej wyraża tę myśl w Twierdzy wewnętrznej, gdzie czytamy: „To jest nasz początek, z tego rodu się wywodzimy, od owych świętych ojców naszych z Góry Karmel, którzy w takiej głębokiej samotności, z takim wzgardzeniem wszystkimi rzeczami tego świata, szukali tego skarbu, tej drogiej perły” (V. 1,2).

Zgłębiając legendarny testament św. Brokarda odkrywamy trzy fundamenty pierwotnego charyzmatu karmelitańskiego, o którego z taką pieczołowitością i wytrwałością zmagała się święta Reformatorka. Pierwszym jest wierność duchowi pierwotnej Reguły: to duch pustelniczy, duch miłujący samotność i nieustanną rozmowę z Bogiem, to duch wzgardy świata i jego bogactw, to duch trwania w dobroci i czystości serca. Dwa następne to modelowanie życia według wzorów pozostawionych przez Eliasza i Maryję. Oni uczą karmelitów, chociaż nigdy nie nosili karmelitańskiego habitu, jak zrealizować ducha pierwotnej Reguły, jak wcielić go w życie.

2.2. Maryjne piętno testamentu

Testament nosi wyraźne piętno maryjne. Dostrzegamy w nim dwa elementy związane z osobą Matki Syna Bożego. Pierwszy dotyczy nazwy Zakonu: „Z Jego szczególnej łaskawości nazwani zostaliśmy Braćmi Najświętszej Dziewicy Maryi. Miejcie się więc na baczności, abyście po mojej śmierci nie przybrali sobie tego tytułu niegodnie”. Dla średniowiecznej mentalności imię, nazwa czy tytuł nie były tylko słowami służącymi potrzebie rozróżniania. Podobnie jak w kulturze żydowskiej utożsamiały się z osobą lub wspólnotą określając ich charakter i odsłaniając do pewnego stopnia ich tajemnice. Św. Brokard przypomina zatem, że nazwa „Bracia Najświętszej Dziewicy Maryi” zobowiązuje do określonego sposobu życia, gdyż jest świadectwem, czyli mówi wszystkim wokół, że we wspólnocie karmelitańskiej Maryja ma swoje szczególne miejsce. Nazwa streszcza sposób życia Zakonu. Straciłaby zatem sens, gdyby na zewnątrz nie wyrażała tego, czym żyje on w swoim „wnętrzu”.

Drugi maryjny element exhortatio mówi o Matce Jezusa jako o podstawowym modelu do naśladowania: „życie swoje ukształtujcie na wzór Maryi i Eliasza”. Życie Maryi i Eliasza to dwie formy, w których powinny „odcisnąć się” wszystkie karmelitańskie powołania. Gdy to nastąpi nazwa Zakonu będzie w pełni adekwatna do tego czym jest on w swej istocie: odzwierciedleniem życia Maryi i Eliasza w poszczególnych swoich członkach.


3. Morska przygoda króla Francji św. Ludwika

W kronice Wilhelma z Sanvico, trzynastowiecznego pustelnika z klasztoru na Górze Karmel, opisującej początki Zakonu w Ziemi Świętej, odnajdujemy ciekawą legendę. Opowiada ona o niebezpiecznej morskiej przygodzie świątobliwego króla Francji, Ludwika IX, uczestnika VII i VIII wyprawy krzyżowej. Wydarzenie, grożące rozbiciem statku, miało mieć miejsce pewnej burzliwej nocy w pobliżu wzgórz Karmelu. Król i jego załoga zostali cudownie ocaleni dzięki interwencji Maryi czczonej w karmelitańskiej świątyni. Św. Ludwik, jak mówi nam przekaz, “szczerze pragnąc rozwoju chrześcijańskiej wiary, wyruszył jako krzyżowiec z wielką armią na krucjatę przeciw niewiernym. Po przybyciu do Egiptu w roku 1249 zdobył sławne miasto Damiata. Jednakże w dalszych walkach został wraz ze swoją armią pokonany i wzięty przez saracenów do niewoli. Jako okup za siebie i swoich ludzi musiał odbudować niewiernym Damiatę i zapłacić im ogromną sumę pieniędzy. Po uwolnieniu udał się do Ziemi Świętej. Tam odwiedził Grób Pański i wiele innych miejsc kultu. Następnie, na wieść o śmierci królowej Francji, za namową swoich baronów, postanowił powrócić do kraju. Podczas trzeciej nocy żeglugi, tuż przed świtem, statek którym król wracał doznał na wysokości Góry Karmel dwóch gwałtownych wstrząsów. Były one tak silne, że marynarzom wydawało się, iż osiedli na skałach i statek zaraz zacznie tonąć. Duchowni oraz inne osoby na statku, przerażeni tym wydarzeniem, udali się do swego świątobliwego króla, odnajdując go klęczącego na kolanach i modlącego się żarliwie do Boga. Sądząc, że statek wkrótce zatonie, przerażeni podróżni usłyszeli głos dzwonu dochodzący ich z klasztoru Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel. Gdy król go usłyszał, zapytał kapitana statku, gdzie on się znajduje. Powiedziano mu, że dzwon należy do klasztoru Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel. Będąc czcicielem Matki Boga, król przyrzekł pielgrzymkę do klasztoru, jeżeli błogosławiona Dziewica wybawi go i jego ludzi z tej okrutnej burzy. Wkrótce pokorny król udał się na Górę Karmel i z wielką pobożnością uczestniczył w porannych modlitwach braci. Po odmówieniu porannych modlitw i pokornej kontemplacji tego świętego miejsca, król był głęboko poruszony religijnością braci, którzy nazwani byli najbardziej wyjątkowym tytułem na świecie: Bracia Dziewicy Maryi; przynajmniej w odniesieniu do zatwierdzonych zakonów. Poprosił przeora klasztoru o kilku zakonników z pośród tych, którzy pochodzili z jego kraju. Niektórzy wyrazili chęć udania się z pobożnym królem i opuszczenia tego miejsca, tak bardzo naznaczonego pogańskimi prześladowaniami. Z powodu okrutnych i częstych ataków pogan, bracia wielokrotnie musieli ukrywać się w lasach Góry Karmel lub w mieście Hajfa. Za przyzwoleniem przeora król otrzymał sześciu zakonników, którzy powrócili z nim do Francji; w Paryżu król ufundował dla nich klasztor. Przyjęli oni do Zakonu nowych członków i wkrótce budowali klasztory w innych częściach Francji oraz w Niemczech”. (Chronica, rozdz. VI, wyd. G. Wessels, AOC 3/1914-16, 302-315.)

Cudowną interwencję Maryi na rzecz św. Ludwika IX legenda wiąże z klasztorem karmelitów na Górze Karmel. To dzwon ich świątyni natchnął króla i towarzyszy jego morskiej podróży do wezwania Maryi – Gwiazdy Morza, prowadzącej szczęśliwie statki i ich załogi do wyznaczonych portów. W opisie uderza wielokrotne użycie maryjnego tytułu Zakonu. Twórcy legendy zwracają naszą uwagę na maryjny charakter Zakonu wyrażony w jego nazwie: Bracia Błogosławionej Dziewicy Maryi z Góry Karmel. Maryja czyni cud jako Pani pustelników karmelitańskich potwierdzając w ten sposób ich prawo do noszenia tak zaszczytnego tytułu. Jeżeli potwierdza go Matka Syna Bożego poprzez cudowne wydarzenie, to czyż może powstać jakikolwiek ludzki autorytet i sprzeciwić się temu przywilejowi?


4. Mówiąca figura Matki Bożej z opactwa w Chester

O bolesny zmaganiach związanych z uznaniem maryjnego tytułu Zakonu, i o kolejnej cudownej interwencji Matki Bożej w tej sprawie, opowiada inna legenda powstała tym razem w środowisku pierwszych angielskich fundacji. Zakon spotkał się w Anglii z największymi uprzedzeniami i opozycją, stąd i legenda jest niezmiernie wymowna. Do powstania trudności przyczynili się zresztą sami karmelici, którzy błędnie, chociaż w dobrej wierze, uważali się za pierwszy zakon poświęcony Maryi, nosząc zbyt dumnie swoje głowy. Warto tutaj dodać, że legenda wychodzi na przeciw konkretnemu historycznemu wydarzeniu. Było nim uznanie w 1374 r. przez renomowany Uniwersytet w Cambridge prawa do noszenia przez Zakon upragnionego tytułu Braci Błogosławionej Dziewicy Maryi. Wydarzenie to poprzedziła gorąca publiczna polemika między dominikaninem Janem Stokes, a karmelitą Janem de Hornby. Według legendy Matka Boża wkroczyła w ten spór, co miało miejsce w mieście Chester.

Przekaz opowiada o procesji zorganizowanej przez Tomasza, przełożonego opactwa św. Werburgi w Chester. Jej trasa wiodła obok słynącej wieloma łaskami figury Maryi. Figura znajdowała się w północnej części prezbiterium opactwa nad grobem, w którym spoczywały szczątki świątobliwego pustelnika Godstalda. Gdy podczas procesji, w obecności wielkiej liczby wiernych, przechodzili obok niej karmelici i zatrzymali się na chwilę, aby ukłonem złożyć hołd Matce Syna Bożego i swojej Patronce, ręka figury podniosła się i wskazała na nich. Usłyszano również głos: „Oto ci są moimi Braćmi; oto moi Bracia ukochani i wybrani” (T. Bradley, Chronicon, nr 790, w: Speculum II, część I, s. 179).


5. Maryja zezwala opuścić Górę Karmel

O bardzo dyskretnej, ale zarazem kluczowej roli Maryi w decyzjach dotyczących przyszłości Zakonu opowiada legenda o Jej pojawieniu się w śnie anonimowego przeora pustelni z Góry Karmel. Chylące się ku upadkowi królestwo krzyżowców w Ziemi Świętej nie mogło już dłużej zapewnić bezpieczeństwa karmelitom. Pustelna karmelitańska, najeżdżana regularnie przez saracenów, stanęła przed realną i zbliżającą się w szybkim tempie groźbą upadku. Co w takiej sytuacji uczynić? Czy wolno nam opuścić świętą górę, kolebkę Zakonu? Pytania te stawiała sobie wspólnota pustelników wielokrotnie. Odpowiedź na nie była niezmiernie trudna, gdyż wielu członków wspólnoty ślubowało pozostanie na wzgórzach Karmelu do końca życia. Śluby takie nie były rzadkością w tamtych czasach. Archeologiczne badania ruin pustelni potwierdziły jej tragiczny koniec. Ci, którzy zdecydowali się pozostać ponieśli śmierć męczeńską w maju 1291 r.

Karmelitański kronikarz, naoczny świadek wydarzeń, opisuje je dokładnie, ukazując towarzyszącą im atmosferę napięcia. „Wielu słabszych członków Zakonu doświadczało z powodu tych częstych najazdów pogańskich licznych rozterek i obaw; miało to miejsce szczególnie w klasztorach usytuowanych w miejscach odludnych. Pragnęli oni zatem opuścić Ziemię Świętą, a jeżeli byłoby to możliwe, powrócić do swych ojczystych stron, aby tam zakładać nowe klasztory i służyć Bogu oraz świętej Matce, Dziewicy Maryi, bez obaw i nieustannie. Zwołano więc kapitułę generalną w klasztorze na Górze Karmel, aby zastanowić się czy wolno opuścić tę górę. Chociaż pomiędzy braćmi było wielu takich, którzy uważali, że pod żadnym pretekstem nie wolno opuścić Ziemi Świętej i budować klasztorów poza nią, to jednak rada przyjęła opinię przeciwną. Umotywowano ją poleceniem Chrystusa i przykładem założyciela Zakonu. Chrystus pozostawił bowiem nakaz: «Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego» (Mt 10,23); lepiej jest ujść prześladowaniom i zachować wiarę katolicką w stanie nienaruszonym, gorzej natomiast popaść w prześladowanie i z obawy przed nim, zatracić ją. Nasz Pan uczył tego na własnym przykładzie; został posłany tylko do zagubionych owiec z domu Izraela, jednak z powodu prześladowania króla Heroda, opuścił Ziemię Świętą, udając się do Egiptu i czekając tam, aż król umrze. Podobnie Eliasz, założyciel zakonu, uszedł na górę Horeb i w czasie prześladowania ze strony Achaba i Jezabel ukrywał się w jaskini. I tak, przeor klasztoru na Górze Karmel, rozważając te przykłady oraz mając na uwadze nieustanne prześladowanie Zakonu w Ziemi Świętej przez pogan, zachęcony również w snach przez Chrystusa i błogosławioną Dziewicę Maryję, zezwolił niektórym braciom na opuszczenie Ziemi Świętej i powrót do rodzinnych krajów, gdzie mieli podjąć starania o budowę nowych klasztorów Zakonu”. (Chronica, rozdz. III.)


6. Karmel będzie istniał do końca czasów

Niezmiernie śmiała jak na średniowieczne czasy legenda związana jest z osobą św. Piotra Tomasza, karmelitańskiego biskupa i patriarchy Konstantynopola. Tak jak wszystkie wspomniane wyżej powstała w atmosferze niepewności cechującej pierwsze wieki obecności karmelitów w Europie po przybyciu z Palestyny.

Św. Piotr Tomasz należy do grupy najstarszych świętych Karmelu i jest jednym z tych, którzy odznaczali się wyjątkową miłością i czcią dla Patronki Zakonu. Jan z Hildesheim, współczesny Świętemu, opowiada o pewnym epizodzie z jego życia. Miał on miejsce, gdy świątobliwy zakonnik był już uznanym wykładowcą i wybijającym się w duchowej formacji człowiekiem. W nocy poprzedzającej uroczystość Zesłania Ducha Świętego z celi karmelity zaczęły dochodzić tajemnicze głosy. Zbudziły one dwóch współbraci, których cele przylegały do jego celi. Nie mieli jednak odwagi, aby wejść do niego i sprawdzić, co się stało. Następnego dnia Jan z Hildesheim zapytał go, co się wówczas wydarzyło. Z początku św. Piotr Tomasz zachowywał milczenia i nie chciał o tym mówić. Uległ jednak presji współbraci i tak powiedział: „Udałem się na spoczynek trochę przygnębiony na duchu, ale i z gorącym pragnieniem uzyskania od błogosławionej Dziewicy łaski zachowania mojego Zakonu i obietnicy Jej patronatu. Właśnie tamtej nocy powiedziała mi: «Nie obawiaj się Piotrze, gdyż nasz Zakon karmelitański przetrwa aż do końca czasów. Pierwszy Patron Zakonu, Eliasz, prosił o tę łaskę mojego Syna w czasie Jego przemienienia na górze i uzyskał ją»” (Leersius, Collectaneum..., Fioretti, s. 44.).


7. Cudownie dokończony obraz

Legend o cudownie dokończonych obrazach Maryi, malowanych przez karmelitów dla celów Jej publicznego kultu, jest chyba najwięcej. Jedno z takich klasycznych opowiadań przedstawia historię powstania obrazu Matki Bożej Pisakowej w Karmelu dawnej obserwancji w Krakowie. W starym przekazie czytamy: „Pewien karmelita, ksiądz pobożny i snadź niepospolity artysta-malarz, powziął szczęśliwą myśl z wyższego widocznie natchnienia, odmalowania wizerunku Matki Bożej na zewnętrznej ścianie, ponad drzwiami bocznymi kościoła. Gdy rzeczony karmelita-malarz rozpoczął swe dzieło nakreśliwszy kontur, zadzwoniono właśnie «na pacierze», więc skierował swe kroki do chóru, zostawiwszy malowanie. Tymczasem podczas jego nieobecności niewidzialna ręka dokończyła tworzenie wizerunku. Następnego dnia zbierały się gromadki ludzi podziwiając Madonnę” (R. Róg, Karmelici. Duch, historia, kultura, Kraków 1997, s.16.).

Wszystkie podobne przekazy łączy wspólna myśl: każdy obraz Maryi powstaje w Karmelu z Bożego natchnienia i jest potwierdzeniem wyboru przez Nią tegoż Zakonu dla dzieła szerzenia Jej czci.


PODSUMOWANIE

Każdy zakon dziedziczy ogromne bogactwo przekazów o swoich założycielach, miejscach powstania czy też różnych świętych. Karmel nie stanowi w tym względzie wyjątku. Jest jednak pewna cech, która go wyróżnia. Prawie wszystkie jego legendy poświęcone są osobie Maryi. Uświadamia nam to, jak niezmiernie mocno Maryja wrosła nie tylko w duchowość i burzliwą historię początków Zakonu, ale przede wszystkim w przestrzeń wyobraźni i serca karmelitów. W tej przestrzeni rodziły się i żyły mistyczne obrazy, ubogacając i komentując realne zdarzenia, wprowadzając je przez to w świat królowania Tej, którą Karmel od swego zarania zwał Matką Miłosierdzia.