Krzyż. Stajemy osobiście przed jego tajemnicą ilekroć nasze życie w nieoczywisty sposób staje się trudne, niezrozumiałe, skomplikowane. Wobec cierpienia, wobec pokrzyżowanych (!) planów zalewamy się łzami i lawiną pytań. Trudno przyjąć logiczne tłumaczenia kiedy serce jest rozdarte. Gorączkowo szukamy „czegoś”, łatwego wyjścia z sytuacji czy choćby wytłumaczenia, że to cierpienie ma sens. Gorączkowe poszukiwanie prowadzi często do buntu i „pakuje” nas w nowe kłopoty.
W jednej z medytacji biblijnych Roman Brandstaetter opisuje nam Józefa, męża Maryi w chwili kiedy zobaczył jasno, że jego ukochana spodziewa się dziecka. Znamy te scenę z kart Ewangelii. Tutaj jednak autor maluje przed nami piękny obraz. Zrozpaczony Józef, w którego głowie kłębią się miliony myśli, któremu miłość nie pozwala przyjąć tego, co zdaje się oczywiste — zdrady, dla zatrzymania lawiny myśli i uczuć odruchowo zaczyna modlitwę, której uczył się od dziecka, która jest pierwszą myślą serca zwracającego się do Boga. Sh’ma Israel… Słuchaj Izraelu Pan jest twoim Bogiem… Wypowiadane słowa przybierają kształt liter i nad cierpiącym Józefem, który w półśnie nie przestaje się modlić zaczyna krążyć wir liter, wyrazów wypowiadanej modlitwy. Sh’ma Israel… Wir powoli przybiera postać Anioła, który mówi Józefowi: „nie bój się wziąć do siebie swojej małżonki albowiem z Ducha Świętego jest to co się w niej poczęło”. Anioł powoli znika a wir słów powraca do ust Józefa. Ten budzi się jako nowy człowiek, człowiek przemieniony przez Słowo.
Dlaczego piszę o św. Józefie? Przez wzgląd na wielką tajemnicę Liturgii Kościoła. Wielkopostny fiolet przecina 19 marca biel Uroczystości Św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Pięknego człowieka, wielkiego nauczyciela, praktyka „ukrzyżowanego” życia. Jego plany, marzenia, wszystko kim spodziewał się być w zetknięciu z Wolą Boga przeobrażają się. Znika Józef, pozostaje cichy „Custos Salvatoris” Opiekun Zbawiciela. Niewiele o Nim wiemy ale przytoczona medytacja pozwala myśleć, że najtrudniejsza decyzja stała się łatwa dzięki dobremu nawykowi. Nawykowi modlitwy.
Zbliżamy się do przeżywania wydarzeń paschalnych, Jezus w pożegnalnych mowach zostawia nam testament. Mówi do nas jak do swoich zalęknionych uczniów: „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy”. Wszystkiego…
Podejmujemy wiele wielkopostnych postanowień i wysiłków. Zadbajmy szczególnie o nasze dusze. Przyzywajmy Ducha Świętego. W każdej sytuacji, przed każdą decyzją, spotkaniem, w sprawach małych i wielkich. Wykorzystajmy ten święty czas wyciszenia, wyhamujmy nasze działania na tyle, żeby zawsze zdążyć wypowiedzieć krótkie wezwanie: „przyjdź Duchu Święty”. Wypracujmy zdrowy nawyk, niech on wyprzedzi wszystkie inne nawyki i przyzwyczajenia. Nie przygotujemy się na każdą trudną sytuację, nie sprawimy, że nasz codzienny krzyż nie będzie ciężki a cierpienie oczywiste ale możemy osiągnąć znacznie więcej. Duch Święty nie tylko pozwoli nam spojrzeć właściwie na wydarzenia życia, na spotkane osoby, na nas samych, On nauczy nas WSZYSTKIEGO! Jezus nasz Zbawiciel to obiecał. Żyjmy w Duchu Świętym bo to pozwoli nam żyć w prawdzie i sprawi ze będziemy prawdziwie wolni.
„Ja wybieram wszystko!”(św. Teresa od Dzieciątka Jezus)
siostra karmelitanka bosa
Opublikowano: Martyria - marzec 2018