Karmel Maryi Matki Nadziei

i św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Ełku

12 lat naszej obecności w Ełku
" św. Teresa od Jezusa Przedstawcie sobie w waszej duszy pałac nad wszelki wyraz wspaniały, cały zbudowany ze złota i drogich kamieni, słowem taki, jaki tak wielkiemu Panu przystoi. Dodajcie do tego, że wspaniałość tego pałacu w znacznej części od was zależy. Bo rzeczywiście w waszej jest mocy przyczynić się do tego, aby był bogaty i okazały, bo nie mam budowli tak pięknej, jaką jest czysta dusza, jaśniejąca cnotami. Im większe cnoty, tym świetniejszy wydają blask. "

św. Teresa od Jezusa

Spis treści

B. Co to jest modlitwa?

W księdze swojego Życia św. Teresa odpowiada: „Modlitwa wewnętrzna nie jest to, zdaniem moim, nic innego, jeno poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylana po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”[9].

Określenie to słusznie jest tak dobrze znane, gdyż w swojej prostocie zadziwiająco dokładnej uwypukla ono główne składniki modlitwy. Wystarczy nam tylko objaśnić te słowa: „Modlitwa wewnętrzna jest to nic innego, jeno, poufne i przyjacielskie obcowanie z Bogiem” - powiada Święta; jest zatem nawiązaniem kontaktu z Bogiem, zaktualizowaniem zjednoczenia nadprzyrodzonego, jakie łaska dokonuje między Bogiem a naszą duszą, jest wreszcie wymianą dwóch miłości: tej, jaką Bóg nas darzy, i tej, jaką my mamy dla Niego.

Bóg jest Miłością. Z miłości nas stworzył, z miłości odkupił i powołuje nas do ścisłego zjednoczenia ze Sobą. Bóg-Miłość jest obecny w naszej duszy obecnością nadprzyrodzoną, osobową i przedmiotową. Trwa wciąż w czynnej miłości, jest ogniskiem stale promieniującym żarem, jest słońcem nie przestającym rozlewać światła, źródłem zawsze tryskającym.

By iść na spotkanie tej Miłości, która jest Bogiem, mamy łaskę uświęcającą, która jest tej samej natury co i Bóg, w konsekwencji jest miłością, jak i On. Łaska ta, która nas czyni Jego dziećmi, darzy nas zdolnością do zjednoczenia, do obcowania zażyłego z Bogiem, do wzajemnego przenikania się.

Bóg-Miłość, zawsze w działaniu, zaprasza nas i oczekuje. Ale On jest niezmienny: zatem nasza miłość powinna dążyć ku Niemu. Orientacja tej miłości ku Bogu, miłosne poszukiwanie, spotkanie naszej miłości z Bogiem-Miłością, obcowanie zażyłe, które się wkrótce ustala: oto czym jest modlitwa według św. Teresy.

Modlitwa wymaga miłości nadprzyrodzonej, a zatem i łaski uświęcającej. Wymaga aby ta miłość była czynna; i to działanie miłości nadprzyrodzonej wystarczy, albowiem jak to podkreśla Święta, modlitwa jest niczym innym, jak tylko zażyłym obcowaniem z Bogiem.

Miłość ta porusza się nie tylko w sferze czysto nadprzyrodzonej, ona przybiera formy przeróżnej aktywności ludzkiej.

Za pośrednictwem woli, gdzie ona ma swoją siedzibę, miłość nadprzyrodzona bierze w swoją służbę wszystkie władze i wszystkie zdolności przyrodzone, i posługuje się takimi, jakie znajdują się w każdym z nas. Modlitwa zatem staje się zażyłym obcowaniem żyjącego bytu, jakim my jesteśmy, z Bogiem żywym, który w nas mieszka.

Jeśli więc weźmiemy w rachubę władze naturalne, wówczas to zażyle obcowanie - już zróżnicowane dzięki przeróżnym sposobom działania Bożego w każdej duszy - przybierze nową i zdumiewającą różnorodność dzięki różnicy temperamentów, rozpiętości wieku i rozwoju, aż po odmienność aktualnego usposobienia dusz, które się modlą.

W oparciu o temperament to zażyłe obcowanie przybierać będzie formy rozumowe, uczuciowe lub nawet zmysłowe. Dziecko okazywać będzie swoją miłość uczuciową do Jezusa w pocałunku, w uśmiechu przesłanym w stronę tabernakulum, w pieszczotach z Dzieciątkiem Jezus, w wyrazach smutku przed krucyfiksem. Młodzieniec wyśpiewa swoją miłość i rozwijać ją będzie posługując się wyrażeniami i obrazami, które uderzają jego wyobraźnię i zmysły aż do chwili, kiedy jego umysł bardziej rozwinięty pozwoli mu posługiwać się wielkimi myślami, które modlitwę uczynią bardziej rozumową i treściwą.

Modlitwa zaślubia zmienne formy naszych usposobień. Smutek, radość, takie czy inne zajęcia, choroba czy zmęczenie, które paraliżują działanie lub tylko zwykłą sprawność tej czy innej władzy, zróżnicują to obcowanie, które powinno być zawsze szczere i żywe, jeśli ma być zrealizowane jego określenie, że ma to być zażyłe obcowanie.

We wszystkich tych kształtach, poprzez wszystkie te zmiany, obcowanie to istotowo zostanie takie same. Giętka i aktywna miłość, która je ożywia, posłuży się po kolei wszystkim: pomocami i przeszkodami, zewnętrznymi zmysłami czy czystą wiarą, by tylko dostarczyć pożywki dla jego żywotności i nowym sposobem wyrażania się. Zależnie od temperamentów czy nawet chwilowych usposobień, będzie to obcowanie smutne lub radosne, uczuciowe albo oschłe, milczące lub wylane, aktywne albo spokojne; będzie modlitwą ustną albo spokojnym skupieniem, rozważaniem lub prostym wejrzeniem, modlitwą uczuciową lub bolesną oschłością, podniesieniem ducha albo odczuwaniem trwogi, wzniosłym entuzjazmem skąpanym w świetle lub łagodnym zmiażdżeniem w głębokiej pokorze; a wpośród tych przeróżnych sposobów modlitwy najlepszym dla niego będzie ten, który najbardziej jednoczy z Bogiem i dostarcza najwięcej pomocy do rozwoju i działania, bo koniec końców: „miłość Boża nie zasadza się na rozpływaniu się we łzach ani w owych pociechach i roz­rzewnieniach, których po większej części pragniemy i cieszymy się, gdy je mamy, ale na tym, byśmy służyli Mu w sprawiedliwości, sercem mężnym i z pokorą”[10].

Niezależna od form zewnętrznych z góry określonych, modlitwa terezjańska nie zna innych praw prócz swobodnego wyrażania się dwóch miłości, które się spotykają i oddają się wzajemnie. Czyż ta swoboda nie stawia nauki św. Teresy w sprzeczności z nauczaniem wielkich mistrzów życia duchowego? Można być przekonanym, że nie.

Mistrzowie ze szkoły ignacjańskiej proponują, by człowiek przez działanie zmysłów i wyobraźni w kontemplacji ewangelicznej szedł na spotkanie Pana Jezusa i ażeby przez stosowanie określonych metod wyboru szukał woli Bożej i zgodnie ze znalezioną wolą Bożą czynił. Sulpicja nie żądają użytkowania rozważań, by dojść do tego zjednoczenia z Chrystusem, które jest prawdziwą modlitwą i które jako owoc powinno mieć skuteczną współpracę dusz z Nim. Pierwsi zwracają się do ogółu dusz pobożnych; drudzy zajmują się kapłanami i seminarzystami. Jedni i drudzy chcą doprowadzić swoich uczniów do obcowania z Bogiem i podają im sposób modlitwy, jaki lepiej odpowiada ich usposobieniu moralnemu i duchowemu. Stosując się do wymogów duchowych naszych czasów, współcześni mistrzowie życia duchowego skłaniają się do tego, byśmy się po prostu zatrzymali nad jakimś czynem Jezusowym lub słowem bogatym w treść, by się znaleźć w prostym i żywym kontakcie z Jezusem Chrystusem.

W swojej definicji św. Teresa nie mówi o tych różnych sposobach modlitwy, przekształconych w metody dostosowane do potrzeb różnych kategorii dusz. Jej milczenie nie jest jednak pogardą, a tym bardziej niewiedzą o tych rzeczach. Jej celem jest uwypuklić najważniejsze i istotne składniki modlitwy. „Modlitwa nie jest niczym innym jak tylko zażyłym obcowaniem”. Ta definicja, obejmująca w sobie zarówno proste odmawianie formuł wyuczonych, jak i zachwyty pozwalające przenikać Boże tajemnice, po­wszechna w swoim ujęciu, jest definicją najjaśniejszą i najpraktyczniejszą. Jest definicją mistrzyni życia duchowego, która mówi nie tylko do pewnej kategorii dusz, ale do całego Kościoła.

Ta definicja, tak obszerna, ale zarazem i tak ścisła, pragnie uszanować wszechwładną wolę Boga, jak również i wolę duszy w ich wzajemnych stosunkach. Troskę o to będzie Święta podkreślać wielokrotnie. Ta wolność wydaje się jej konieczna dla rozwoju duszy i jej doskonałego poddania się działaniu Bożemu. W ten sposób Święta broni duszy przed wszelką tyranią, jaka zagraża od zbyt rygorystycznych metod czy kierownictwa zbyt ciasnego. Jeśli w duszy są znaki działania Bożego, a mianowicie pokora i postęp w cnotach, nie należy się niepokoić metodami modlitwy; ma ona prawo do swobody i wszyscy powinni tę swobodę uszanować.

„Poufne i przyjacielskie obcowanie z Bogiem, gdzie często przestaje się sam na sam z Nim...”: to obcowanie w swej istocie jest poufne, bo miłość wymaga zażyłości.

Kontakt z Bogiem ustała się w głębinach dusz, w tych sferach, gdzie Bóg przebywa, gdzie znajduje się miłość nadprzyrodzona rozlana w nas. W miarę jak ta miłość stawać się będzie mocna i aktywna, obcowanie będzie się stawać częste i poufne.

Rozmyślanie jest również modlitwą osobistą. Nawet wtedy, kiedy przyobleka formy modlitwy publicznej, której wyraz zewnętrzny wymaga zharmonizowania grupy, pozostaje jednak ona zawsze obcowaniem sam na sam z Bogiem żyjącym w każdej duszy, nie przestaje być kontaktem z Nim i zachowuje swój wyraz i cechy osobiste.

„Poufne i przyjacielskie obcowanie z Bogiem, o którym wiemy, że nas miłuje” - kończy Święta. Te tak proste słowa wskazują poważny problem: do natury miłości należy zjednoczenie z Bogiem poprzez prawa, które nią kierują.

Pierwsze słowa określenia „poufne i przyjacielskie obcowanie z Bogiem”, wywołują w nas myśl czy wspomnienie poufałości uczuciowej, jaka nas łączy z ludźmi. Marzymy o podobnej poufałości z Bogiem. Czy to jest możliwe?

Przyjacielskie obcowanie z Bogiem i związki uczuciowe z przyjacielem w równej mierze są natchnione przez miłość, ale te dwie miłości nie są tego samego wymiaru. Pierwsza jest nadprzyrodzona, druga przyrodzona. Widzimy przyjaciela, którego kochamy i oceniamy doświadczalnie jego przymioty, odczuwamy jego uczucia względem nas i nasze względem niego. To uczucie, choćby nawet bardzo czyste, rozwija się na płaszczyźnie naturalnej i porusza muszę władze ludzkie. Boga natomiast, z którym mnie łączy modlitwa, nie widzę: On jest duchem czystym, bytem nieskończonym, nie podpadającym pod moje ludzkie władze. „Nikt nigdy Go nie widział. Jednorodzony, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J1,18).

Miłość nadprzyrodzona, łączy mnie z Bogiem, jest tej samej natury co i Bóg, a zatem tak samo niepoznawalna przez moje władze naturalne jak i Bóg sam.

Przyjacielskie obcowanie na modlitwie odbywa się pomiędzy rzeczywistościami nadprzyrodzonymi, które są poza sferą poznania przez władze ludzkie. Jedynie wiara odkrywa nam te rzeczywistości, nie rozpraszając tajemnic, jakie je osłaniają. Poprzez pewność, jaką daje wiara, ale w ciemnościach, jakie ona pozostawia, będzie się odbywało to przyjacielskie obcowanie z Bogiem, „o którym wiemy, że nas miłuje”. Miłość Boga ku nam jest rzeczą pewną; wejście w kontakt z Nim przez wiarę jest również prawdą, ale nadprzyrodzone przenikanie w Bogu może się dokonywać bez jakiegokolwiek światła, bez odczucia, bez jakiegokolwiek przeświadczenia o bogactwach, jakieśmy stąd zaczerpnęli.

To przyjazne obcowanie z Bogiem poprzez wiarę, wzbogaca nas bez wątpienia. Bóg jest miłością zawsze rozlewną. Jak nie można zanurzyć ręki w wodzie, by się nie zamoczyć, i jak nie można włożyć jej w ognisko, by się nie sparzyć, tak nie można nawiązać kontaktu z Bogiem poprzez wiarę, by nie zaczerpnąć z Jego nieskończonych bogactw. Biedna schorowana niewiasta, która na ulicach Kafarnaum usiłowała do Jezusa dotrzeć poprzez tłum, mówiła do siebie: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Dotarła do Niego wreszcie i poprzez dotknięcie, które wstrząsnęło Mistrzem, otrzymała upragnione uzdrowienie (Mk 5,25-34). Wszelki kontakt z Bogiem poprzez wiarę, ma ten sam skutek. Niezależnie od poszczególnych łask, o jakie można prosić i jakie otrzymać można, kontakt ten czerpie w Bogu powiększenie życia nadprzyrodzonego i wzrost miłości. A miłość prowadzi do modlitwy, by tam znaleźć pożywienie, rozwój i doskonałe zjednoczenie, które by zaspokoiło wszystkie jej pragnienia.

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus napisała o modlitwie: „Dla mnie modlitwa jest wzniesieniem serca, prostym wejrzeniem ku Niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu jak i w radości; na koniec jest to coś wielkiego, nadprzyrodzonego, co rozszerza mą duszę i jednoczy mnie z Jezusem... Nieraz, kiedy mój umysł pogrążony jest w tak wielkiej oschłości, że niemożliwością staje się dla mnie wydobycie z niego choćby jednej myśli jednoczącej mnie z Bogiem, odmawiam bardzo powoli Ojcze nasz lub Zdrowaś Maryjo; wówczas te modlitwy porywają mnie i karmią moją duszę o wiele lepiej”[11].

Nie można lepiej określić prostoty i głębi, żywotności i nadprzyrodzoności, jakie niesie z sobą to przyjazne obcowanie pod różnymi formami, jakie przybiera, ażeby się wzmocnić i wyrażać.